Dylan's POW
-Sash!-krzyknąłem wchodząc do domu, ale nikt nie odpowiedział
-Sasha?!-krzyknąłem drugi raz, ale znowu nic. Zamknąłem drzwi wejściowe i poszedłem w stronę pokoju siostry. Kiedy otwarłem drzwi pokoju zobaczyłem Sashe z jakimś kolesiem. Myślałem, że dostanę szału. Bez namysłu chwyciłem chłopaka za koszulkę.
-Dylan! Dylan! Co robisz? Przestań!-Sasha ciągnęła mnie za ramię i broniła chłopaka
-Co ten koleś tu robi?!-zapytałem poirytowany
-Przyszedł po książki...-skłamała. Wiedziałem, że skłamała.
-Sash, miało tu nie być żadnych chłopaków!- powiedziałem targając chłopaka w stronę wyjścia
-Możesz przestać mi rozkazywać?-krzyczała na mnie dziewczyna
-Nie?-powiedziałem wyżucajac chłopaka za drzwi
-Jeszcze raz Cię tu zobaczę...-zwróciłem się do chłopaka, który już dawno przestraszony zniknął za bramą
-Dylan! Idioto!-Sasha uderzyła mnie w ramię
-Byłaś sama w domu! A jakby się coś stało?-powiedziałem wkurzony
-Przestań mnie kontrolować!-krzyczała biegnąc do pokoju
Czy to dziecko zawsze musi mnie denerwować? Normalnie mam czasem ochotę ją zabić, ale za bardzo ją kocham. Za bardzo mi na niej zależy, żeby jej nie kontrolować... Młodsze rodzeństwo...
Brittany's POW
-Hej!-krzyknęłam wchodząc do domu.
-Jak pierwszy dzień?-krzyknęła mama z kuchni
-Świetnie!- krzyknęłam i jednocześnie pomyślałam: "Nie chce mi się żyć..."
-To super, siadaj, zrobiłam zapiekankę-odpowiedziała mama z uśmiechem
-Okej, zaraz przyjdę-rzuciłam krótko i pobiegłam po schodach do pokoju. Otwarłam drzwi i rzuciłam się na łóżko, "Nie chcę tam chodzić...Pomocy..." pomyślałam przytulając się do poduszki. Niestety mama znów mnie zawołała, więc trzeba się było ogarnąć i zejść na obiad. Szybko ściągnęłam białą bluzkę i czarną spódnicę i włożyłam luźny T-shirt i spodnie dresowe. Włosy spięłam w luźny koczek. Schodząc na dół poczułam gorący zapach zapiekanki mamy. Weszłam do kuchni i usiadłam naprzeciw miejsca mamy. Talerz pełen jedzenia czekał już na miejscu
-Mamo... ja tyle nie jem..-powiedziałam z jękiem
-Oj Britt, wiem, że dzisiejszy dzień Cię wykończył, więc jedz, nie marudź-rzekła mama
-Yhh...-jęknęłam biorąc pierwszy kęs do ust
-Idę do ogródka, a ty jedz-rzekła mama wychodząc z kuchni
Przeżuwając kolejne kęsy rozmyślałam nad moim życiem, które już niebawem miało się zmienić. Myślałam też trochę o moim tacie. Był dla mnie wszystkim, a tak szybko go zabrakło. Był moim największym przyjacielem. Nigdy nie myślałam, że tak szybko go stracę... Nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, że kogokolwiek stracę. A po jego śmierci, straciłam wiele bliskich mi osób. Jeszcze ten zakład... Płakałam chyba z miesiąc po tym. Często myślę, dlaczego mnie to wszystko spotkało? Dlaczego to ja straciłam tak wiele osób? Dlaczego? Na samą myśl o tym, łzy ciekną mi po policzkach. Potrafię płakać cały dzień, a nawet kilka dni przez to. Po zjedzeniu obiadu, wrzucam talerz do zmywarki i szybkimi krokami pokonuję schody żeby rzucić się na łóżko i zalać łzami. Przytulam się do poduszki żeby stłumić płacz. Żeby nikt nie słyszał, bo nie chcę znowu słuchać tych wszystkich "będzie dobrze, nie płacz". Czasem lubię sobie popłakać, wtedy robi mi się lżej na sercu...Zakładam słuchawki i włączam smutne nuty, aby jeszcze bardziej dać wypłynąć emocjom. Zmorzona płaczem i myślami szybko zasypiam.
-------------------------------------------------------------------------------------------
I jak Wam się podoba pierwszy rozdział? :) Czekam na Wasze komentarze! :*
Tymczasem zapraszam na Aska
niedziela, 18 maja 2014
sobota, 17 maja 2014
Prolog
Wrzesień. Początek nowego roku szkolnego. Nowa szkoła, nowi znajomi. Tak, mam 17 lat i wybrałam się do nowego liceum. Niestety muszę dojeżdżać autobusem do szkoły, jednak z mojego przystanku jeździ także moja przyjaciółka, więc nie ma tak źle.
-Jak tam przed rozpoczęciem roku?-pyta zaciekawiona Sylvia
-Uhm... trochę się boję.. wiesz, nie znam nikogo w nowej szkole...-mówię niespokojnym głosem
-Ej! Będzie dobrze! Nie takie rzeczy przeżyłyśmy-przyjaciółka daje mi kuksańca w ramie i uśmiecha się
-No tak.. Damy radę!-powiedziałam pełna obawy
Wreszcie podjechał autobus. Wsiadłyśmy do pół pełnego pojazdu i usiadłyśmy na dwóch wolnych miejscach. Rozglądałam się po autobusie. Żadnych znajomych twarzy.
"Będzie dobrze!"-powiedziałam do siebie w myślach. Jechałyśmy jakieś 15 min po czym autobus zatrzymał się na przystanku pełnym ludzi.
-Sylvia...oni zawsze tak będą jeździć?-zapytałam zdziwiona cała tą sytuacją
-Hmmm...wydaje mi się, że tak...niestety. Dobrze, że wsiadamy wcześniej...-powiedziała przyglądając się poszczególnym osobą, które ledwo mieściły się w autobusie.
Nie lubię rozglądać się i patrzeć innym ludziom w oczy. A najbardziej denerwuje mnie to, jeśli ktoś przygląda mi się, a wręcz gapi na mnie. Niestety nie obeszło się bez spojrzeń w moją stronę.
"Muszę się do tego przyzwyczaić"-powiedziałam w myślach. Wyjrzałam przez okno. Było pochmurno, ale nie padało. Poczułam na sobie spojrzenie. Spojrzenie inne niż wszystkie. Było takie...ciepłe, ale nie do końca, bo czułam w nim też nienawiść. Rozejrzałam się po autobusie, ale niczego nie zauważyłam...
"Pewnie mi się coś wydaje, Britt to tylko Twoja wyobraźnia..."-mówię sama do siebie
Po 30 min jazdy wysiadłam na przystanku i skierowałam się w stronę mojej szkoły. Musiałam przejść przez park co zajęło mi 10 min. Szybko rozpoznałam moją klasę - Id. Przedstawiłam się i wszyscy poszliśmy na rozpoczęcie roku szkolnego. Wszyscy wydawali mi się mili, ale przecież to pierwszy dzień w nowej szkole. Rozpoczęcie było jak zawsze nudne. Przywitanie uczniów, przedstawienie nauczycieli. Odliczałam czas do powrotnego autobusu... Jeszcze oprowadzenie po szkole i wreszcie mogłam stamtąd pójść.
"Uff, ale ulga"-myślałam
Znowu przeszłam przez ten sam park i wsiadłam do autobusu. Na szczęście nikt mi się nie przyglądał. Pojazd zatrzymywał się na kolejnych przystankach a ja słuchałam muzyki przez moje ulubione słuchawki wpatrując się w okno. Nagle znowu poczułam te samo spojrzenie co rano. Przeszywające, pełne ciepła, ale także pełne nienawiści. Tak jakbym była coś komuś winna, chociaż nic nie zrobiłam. Dziwnie się z tym czułam, więc rozejrzałam się po autobusie. Zobaczyłam chłopaka, który mi się przyglądał. Miał granatowe oczy i brązowe włosy. Był przystojny, ale nie zwracał na siebie większej uwagi. To on mi się tak musiał rano przyglądać, nie ma innej opcji... Przez całą drogę czułam jego spojrzenie na sobie. Jak mi się przygląda, tak jakby czytał moje myśli. Po ok. 20 min wysiadł razem z innymi kolegami, a mi zostało jeszcze 10 min jazdy do domu...
-Jak tam przed rozpoczęciem roku?-pyta zaciekawiona Sylvia
-Uhm... trochę się boję.. wiesz, nie znam nikogo w nowej szkole...-mówię niespokojnym głosem
-Ej! Będzie dobrze! Nie takie rzeczy przeżyłyśmy-przyjaciółka daje mi kuksańca w ramie i uśmiecha się
-No tak.. Damy radę!-powiedziałam pełna obawy
Wreszcie podjechał autobus. Wsiadłyśmy do pół pełnego pojazdu i usiadłyśmy na dwóch wolnych miejscach. Rozglądałam się po autobusie. Żadnych znajomych twarzy.
"Będzie dobrze!"-powiedziałam do siebie w myślach. Jechałyśmy jakieś 15 min po czym autobus zatrzymał się na przystanku pełnym ludzi.
-Sylvia...oni zawsze tak będą jeździć?-zapytałam zdziwiona cała tą sytuacją
-Hmmm...wydaje mi się, że tak...niestety. Dobrze, że wsiadamy wcześniej...-powiedziała przyglądając się poszczególnym osobą, które ledwo mieściły się w autobusie.
Nie lubię rozglądać się i patrzeć innym ludziom w oczy. A najbardziej denerwuje mnie to, jeśli ktoś przygląda mi się, a wręcz gapi na mnie. Niestety nie obeszło się bez spojrzeń w moją stronę.
"Muszę się do tego przyzwyczaić"-powiedziałam w myślach. Wyjrzałam przez okno. Było pochmurno, ale nie padało. Poczułam na sobie spojrzenie. Spojrzenie inne niż wszystkie. Było takie...ciepłe, ale nie do końca, bo czułam w nim też nienawiść. Rozejrzałam się po autobusie, ale niczego nie zauważyłam...
"Pewnie mi się coś wydaje, Britt to tylko Twoja wyobraźnia..."-mówię sama do siebie
Po 30 min jazdy wysiadłam na przystanku i skierowałam się w stronę mojej szkoły. Musiałam przejść przez park co zajęło mi 10 min. Szybko rozpoznałam moją klasę - Id. Przedstawiłam się i wszyscy poszliśmy na rozpoczęcie roku szkolnego. Wszyscy wydawali mi się mili, ale przecież to pierwszy dzień w nowej szkole. Rozpoczęcie było jak zawsze nudne. Przywitanie uczniów, przedstawienie nauczycieli. Odliczałam czas do powrotnego autobusu... Jeszcze oprowadzenie po szkole i wreszcie mogłam stamtąd pójść.
"Uff, ale ulga"-myślałam
Znowu przeszłam przez ten sam park i wsiadłam do autobusu. Na szczęście nikt mi się nie przyglądał. Pojazd zatrzymywał się na kolejnych przystankach a ja słuchałam muzyki przez moje ulubione słuchawki wpatrując się w okno. Nagle znowu poczułam te samo spojrzenie co rano. Przeszywające, pełne ciepła, ale także pełne nienawiści. Tak jakbym była coś komuś winna, chociaż nic nie zrobiłam. Dziwnie się z tym czułam, więc rozejrzałam się po autobusie. Zobaczyłam chłopaka, który mi się przyglądał. Miał granatowe oczy i brązowe włosy. Był przystojny, ale nie zwracał na siebie większej uwagi. To on mi się tak musiał rano przyglądać, nie ma innej opcji... Przez całą drogę czułam jego spojrzenie na sobie. Jak mi się przygląda, tak jakby czytał moje myśli. Po ok. 20 min wysiadł razem z innymi kolegami, a mi zostało jeszcze 10 min jazdy do domu...
piątek, 16 maja 2014
Bohaterzy
Dylan O'brien
Ma 17 lat. Chłopak po przejściach, skrzywdzony przez pewną dziewczynę. Uważa, że nie zasługuje na miłość. Mimo, że jest popularny i przystojny, odtrąca każdą dziewczynę, myśląc, że znowu spotka go to, co kiedyś. Ma młodszą siostrę, którą przyrzekł sobie chronić mimo wszystko, ponieważ nie chcę, aby ktoś skrzywdził ją tak ja jego.Brittany Robertson (Britt)
Zwykła dziewczyna. Ma 17 lat. Także została skrzywdzona. Zakochała się w chłopaku, który po kilku dniach ich związku powiedział, że był to zakład. Britt bardzo to przeżyła i przyrzekła sobie, że już nigdy się nie zakocha. Kilka lat temu straciła ojca, który był dla niej wszystkim. Po tych przeżyciach, dziewczyna stwierdziła, że zabrakło dla niej szczęścia na świecie. Chciała kilka razy popełnić samobójstwo, lecz jej przyjaciółka wybiła jej to z głowy.
Sylvia Green
Ma 17 lat. Przyjaciółka Britt. Pomagała jej w trudnych chwilach. Dziewczyna "w gorącej wodzie kąpana". Zawsze była miła i pomocna, jednak po zmianie szkoły stała się arogancka i wredna. Zaczęła także palić, co denerwowało Britt. Niestety ludzie się zmieniają.
Sasha O'brien
Siostra Dylana, ma 14 lat. W głowie jej chłopcy i imprezy. Wkracza w życie alkoholu i innych używek. Wkurza ją to, że brat chcę ją kontrolować i być przy niej 24h na dobę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)